sobota, 13 maja 2017

Dziewczyna między Wars a Sawą.

Z bronią w garści!

Balansując na linii pomiędzy brutalnym i przedpotopowym Warsem a dziką w szponach Sawą stałam ja. Ubrana w radosne czarne skóry, z włosami, które odstawały każdy w inną stronę, trzymałam w ręce szpadel. Tak, zwykły szpadel jaki można znaleźć na każdym lepszym (a nawet gorszym) cmentarzu.
I posyłałam dziki, z lekka zadowolony uśmiech Nikicie, która wywróciła jedynie oczami.





- Wyglądasz jak gówno.
Spojrzałam na swoje czarne ciuchy, które aktualnie były brązowe. No może po części czerwone, jak ktoś mocno się skupi, ale kto chciałby to robić? Gdyby ten okropny Wąpierz nie postanowił umrzeć na mnie…
- Za to ty śmierdzisz jak gówno i nie wiem, która z nas ma gorzej…
Nikita posłała mi mordercze spojrzenie, a ja odwdzięczyłam się jej całuskiem. Śmierdziała jak oczyszczalnia ścieków, co mam ją oszukiwać. Na mnie umarł, a w chwili śmierci na nią się zrzygał. Chłopak odszedł w wielkim stylu. Śmierdzącym.
Szłam, a raczej siedziałam jej na piętach i wesoło wygwizdywałam piosenki. Lepiej żebym nie zaczęła śpiewać, może i Nikita ma w stosunku do mnie anielską cierpliwość, ale mojego wycia do księżyca nawet święty by nie zniósł.
- Przysięgam, że za moment włożę ci moją śmierdzącą koszulkę do tej jadaczki i będę oglądać jak wygwizdowujesz swoje przyszłe rzygi – wymruczała, gdy stanęłyśmy przed szatnią.
- Postaram się wtedy wygwizdać to na twoje buty, co mam się bawić sama.
- Jesteś gorsza niż Robin…
- Trzeba było go bardziej pilnować, gdyby wrócił w jednym kawałku nie dostałabyś w zamian mnie!
- Wrócił w jednym kawałku.
- Bladym, drżącym i ubogim w zajebistość.
- Mogłam dać temu Wąpierzowi wyrwać twój język…
- Wtedy nie usłyszałabyś tych wszystkich wspaniałych historii, którymi mam zamiar torturować cię w najbliższej przyszłości.
Trzasnęłam drzwiczkami swojej szafki, wywijałam ręcznikiem w drodze pod prysznic. Słyszałam jeszcze jak Nikita wzywa wszystkich bogów, jaki zna lub dopiero pozna, prosząc ich, by trafili mnie piorunem.
- Najlepiej w tyłek, tam najłatwiej strzelić – odkrzyknęłam jej i szybko uciekłam do łazienki, w porę uchylając się przed jej glanem.

 ***
- Nazwałaś swoją spluwę Zębuszką, bo lubi zbierać zęby niegrzecznym chłopcom, z którym spotyka się jej kolba?
- W porównaniu do ciebie nie lubię słuchać swojego głosu, a tym bardziej opowiadać historii. Zatem skarbeczku o za długim języku, ode mnie się tego nie dowiesz. Popytaj się innych, uwielbiają plotkować – grobowym tonem odpowiedziała Nikita, posyłając mi złe spojrzenie.
- Po co mam szukać szczęścia u innych, jak mam chodzące źródło wszelkiej legendy obok siebie? Marnowanie czasu.
- Nareszcie powiedziałaś coś z sensem!
- Ja czekam aż ty powiesz coś miłego…
- To jeszcze sobie poczekasz.
- No mogłabyś się pospieszyć, ja wiecznie piękna i młoda nie będę.
- Mam ochotę wrzucić cię do skanera, wtedy dowiemy się, co twoja magia ma na temat twojej młodości i piękna do powiedzenia.
- Jak opowiesz mi historię swojej spluwy, to ja opowiem ci o swojej magii. Coś za coś Nikita, może lubię gadać, ale nie dam przejść koło nosa takiej transakcji biznesowej.
- Mam cholerną nadzieję, że ta magia cię udusi.
- Jak przyrąbiesz mi Zębuszką, to się uduszę zębami. Będzie szybciej…

 ***
Czkawka ostatni raz wstrząsnęła Warsem, czułam wibracje pod nogami i raptownie wszystko ustało. Zdążyłam wyjść ze swojej jaskini, przeciągnęłam się jak kot, a moje drzwi omal nie wypadły z zawiasów od tego łomotania. W pluszowych bamboszkach pandach poczłapałam do drzwi i posłałam przesłodki uśmiech wkurwionej Nikicie.
- Nikita! Jak ja się cieszę, ze cię widzę w ten radosny poranek! Nie spodziewałam się tej wizyty o tak nieludzkiej godzinie, jaką jest piąta rano. Co tym razem przeskrobałam?
- Urodziłaś się Calineczko, a teraz zmieniaj pandy na glany. Mamy zadanie do wykonania.
Z westchnieniem irytacji poczłapałam do sypialni w poszukiwaniu niezniszczalnych buciorów i ukochanej kurtki…

***
Oparta o metalową rurę przyglądałam się jak Nikita walczy z rozszalałym wilkołakiem. Stwierdziła, że powinnam się czegoś nauczyć, ale za żadne skarby nie chciała dać sobie pomóc. Silna i niezależna w każdym calu. Po co jej pomoc, skoro może dać się pobić wilkołakowi, a dopiero po złamanym żebrze porządnie mu wtłuc?
Powaliła wilkołaka na ziemię i wyszczerzyła na niego zęby. Bestia i Bestia? Ja mam robić za Piękną w tej bajce?
Lekkim krokiem podeszłam do toczącej się po ziemi dwójki, zważyłam rurę w ręce i z całej siły zamachnęłam się. Metal zderzył się z czaszką, która z trzaskiem pękła i wypluła maziowaty mózg. Boże, to prawie jak piniata! Zapiszczałam z radości!
Nikita patrzyła się na mnie jak na wariatkę, wstała z jękiem z ziemi…
- Skąd masz takie przyłożenie?
- Mama zwiedzała Czarnobyl jak nosiła mnie w brzuchu i przywiozła małą pamiątkę.
- Jesteś pojebana, po całości…




W skrócie? Pierwsza część nowej serii Jadowskiej to dużo wulgaryzmu, ostra jak sztylet Nikita i cięty język, czyli wszystko to, co w książkach fantasy się uwielbia!
Początkowo sceptycznie podchodziłam do Nikity, znałam ją z poprzedniej serii, przez co darzyłam ją nienawiścią. Jednak bohaterka zrehabilitowała się, kiedy tylko uchyliła rąbek tajemnicy i otworzyła się przede mną. Wystarczyło, ze szczerze opowiedziała mi swoją historię, a nienawiść odrzuciłam na bok, by obdarzyć ją szacunkiem. Bo na ten zdecydowanie zasługuje.
„Dziewczyna z dzielnicy cudów” to opowieść tylko dla niegrzecznych chłopców i dziewczynek, aniołki byłby zdruzgotane po pierwszym przekleństwie! Nie ma tu chwili wytchnienia, gdy przeczytasz pierwszy rozdział podpisujesz na siebie karę śmierci w postaci szybkiej akcji.
Legend o pazurach.
I szponach.
Znasz koszmary mieszkające w szafie czy pod łóżkiem? Jadowska wcisnęła je wszystkie do swojej książki.
Niesamowity klimat, który próbowałam uchwycić w swojej nierecenzji. Klimat, wpierdolu w ciemnym zaułku, krwi na rękach, ciężaru broni w dłoni czy czarnego humoru.
Niesamowity język, który w tej książce pasuje idealnie, z tymi wszystkimi przekleństwami, uroczym podejściem Robina oraz sarkazmem Nikity.

A Robin… Czy to normalne, że przez połowę książki liczyłam, ze Nikita przytuli go? Dookoła szyi? Drutem kolczastym?
 Czy polecam? Ja nie potrafię odmówić badass, a Wy?

Za książkę dziękuję Wydawnictwu SQN.

10 komentarzy:

  1. G E N I A L N A.
    M I S T R Z O S T W O Ś W I A T A.
    #WoczekiwaniuNaKsiążkęNatalinki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety jeszcze się na moją naczekasz, ale po książki Pani Jadowskiej możesz już sięgnąć. :D

      Usuń
  2. Świetny wpis 😃 tak szczerze, to po książkę nie miałam w planach sięgać w najbliższym czasie, ale po twojej nierecenzji może sięgnę po nią szybciej niż zamierzałam 😛

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to są słowa, które mogłabym czytać w kółko!

      Usuń
  3. Tyle osób mówi o tej książce, ale dopiero po Twojej recenzji poczułam, że chcę ją przeczytać! <3 @rozczytane rozczytane.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak mi to schlebia! Moja #nierecenzja przekonała Cię do sięgnięcia po "Dziewczynę z dzielnicy cudów". <3

      Usuń
  4. Ilustracje w tej książce są nieziemskie. Nic nie zachęca do czytania tak jak idealna #nierecenzja oraz fantastyczne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, ilustracje w tej książce robią swoje. :D A w drugim tomie są jeszcze lepsze! Oczywiście moim skromnym zdaniem.

      Usuń