Cena poświęcenia
Są takie osoby w naszym życiu, które cenimy bardziej niż
siebie. Są żywym złotem, ale i naszymi największymi skarbami, które z chęcią
schowalibyśmy w skarbcu. Dla takich osób jesteśmy w stanie wiele zrobić.
Upodlić się.
Spaść na sam dół.
Zmienić się.
A nade wszystko poświęcić życie.
Dzisiaj opowiem Wam historię poświęcenia, które trudno sobie
wyobrazić.
I historię więziorodziny, której możemy pozazdrościć.
Co byś zrobił, gdyby połączony był z Tobą inny człowiek?
Więziosiostra, która zawsze czuje w kościach, kiedy masz kłopoty. Więziobrat,
który nie zadaje pytań, tylko staje za Tobą murem. Druga połowa Ciebie, która
pasuje jak kawałek układanki. Z którą uzupełniacie się, zespalacie i tworzycie
jedność, której pokonać nie można.
Co byś zrobił, gdyby od jednej Twojej decyzji zależało życie
tysiąca osób? Ludzie wielbią Cię i ufają Twoim decyzjom, bo ślepo wierzą, że
uchronisz ich od głodu. Choć nie nosisz korony, to jesteś traktowany jak król.
Choć nie masz doświadczenia, musisz przynieść swojemu ludowi lepsze jutro.
Co byś zrobił, gdyby nie tylko Twoje życie zależało od
Twoich następnych kroków?
Pytanie nie jest łatwe, ale nikt w życiu nie powiedział, że
będzie łatwo. Przyjemnie. Bez przeszkód.
Posłuchaj zatem opowieści, w których znajdziesz odpowiedź.
Znajdź głębię.
Dawno, dawno temu, był sobie książę upodlony do granic
możliwości. Książę, który żyjąc przestał istnieć, a stał się bogiem chodzącym
po ulicach. Bogowie bez twarzy, bogowie niosący strach nie znają żadnych
ograniczeń, więc chodził tam, gdzie byli jego ludzie. Obserwował ich,
analizował i sam nie wierzył własnym oczom, albowiem to, co mu pokazywały, było
gorsze od „prawdy”, którą znał.
Prawdę odnalazł sam, na ulicach, brodząc po pachy w
ściekach, cuchnąc odchodami i uciekając dachami. Poświęcił wstręt, ból, byle
tylko znaleźć odpowiedź. By wiedzieć, że jego ludzie głodują.
Szukał początkowo tam, gdzie nie powinien, błądził we
własnych przekonaniach, nie chcąc poświęcić tej ostatniej rzeczy, jaka mu
pozostała. Stracił życie, jakie do tej pory miał. Stracił czar jaki wokoło
siebie roztaczał, a zyskał nowe blizny. Stracił swobodę, ale znalazł oparcie w
cieniu. Nie chciał stracić intuicji, bo ta jedna mu pozostała.
Jednego jednak nigdy nie mógł stracić, rodziny, która nawet
w najgorszym momencie rozpoznała w niego swojego. Która stanęła z nim ramię w
ramię, gdy wezbrane wody kłopotów uderzały w księcia raz po raz.
I dla niej poświęcił wszystko, dla niej postanowił zrobić
miejsce innym, którzy tak jak on stawiali dobro ludu na pierwszym miejscu.
Dawno, dawno temu, żyła więziodziejka, która nie wiedziała,
kim jest, ale wiedziała, że jej miejsce jest obok siostry jej nici. Gdy kamień
migotał na jej szyi, przemierzała lasy, gdzie między drzewami ukrywały się
stwory o ostrych kłach, uciekała wzdłuż rzeki i skakała w wir wodospadów,
kluczyła między pułapkami swojego ludu, by dotrzeć do osoby, przez którą ów
kamień migotał.
Za dnia walczyła z zabójcami nasłanymi przez właściciela
zatrutej strzały, a nocami broniła się przed głosem w swojej głowie oraz
opowieściami, którymi zatruwał jej serce – który zachwiał wiarę we własne ja. I
cały ten czas, z każdym krokiem i wykopem, z każdym kilometrem i uderzeniem
pięścią pragnęła się dostać do swojej więziosiostry. Nie przejmowała się
własnym bezpieczeństwem, gdy nawiązywała sojusz z wrogiem. W jej myślach
majaczył tylko obraz Safi, gdy podążała ścieżkami wytyczonymi przez krwiodzieja.
Bo jej oddanie dla przyjaźni nie miało granic.
Bo po drodze odnalazła siebie i gdzieś, na innej płaszczyźnie
spotkała swoją Safi.
Dwie opowieści, które na pozór się nie łączą, jednak ich wspólnym czynnikiem jest dobro innego człowieka.
Dwie magiczne opowieści, które śpiewają o wyższych wartościach, a które spływają krwią i palą się ogniem, które skropione są potem i wzburzonymi falami.
Dwie opowieści, które przechodzą z ust do ust, u nas wraz z książką z ręki do ręki, ale omijają naszych bohaterów...
Dwie opowieści, które na pozór się nie łączą, jednak ich wspólnym czynnikiem jest dobro innego człowieka.
Dwie magiczne opowieści, które śpiewają o wyższych wartościach, a które spływają krwią i palą się ogniem, które skropione są potem i wzburzonymi falami.
Dwie opowieści, które przechodzą z ust do ust, u nas wraz z książką z ręki do ręki, ale omijają naszych bohaterów...
„Wiatrodziej” to niesamowita kontynuacja przygód bohaterów,
dobrze nam znanych z „Prawdodziejki”. W tej części narracja skupia się wokół
Merika, którego Susan lekko mówiąc nie oszczędziła w tej książce. Z zapartym
tchem śledzi się słowa, które są świadkiem jego trudnych decyzji. Z każdym
zdaniem coraz bardziej wchodzimy w historię i ciężko jest od tak ją porzucić.
Wiem, co mówię, czytałam po nocach napędzana wiatrami Merika. Nad ranem z
książką w ręce byłam gotowa stawić czoła wzburzonym falom, groźnemu (i według
mnie kuszącemu) spojrzeniu krwiodzieja, nawet ćwiczyłam rzuty nożem, by
wiedzieć jak trafić w pewnego przerośniętego nietoperza.
Dla mnie książki z gatunku fantasy nie są tylko opowieściami
z magicznych światów. Owszem, ludzie oddychają tam czarami, my śledzimy odciski
łap potworów mieszkających pomiędzy wersami, ale to tylko pierwsza warstwa
takich powieści. „Wiatrodziej” to historia przyjaźni, która nie zna żadnych
barier i która taranem atakuje mury, by je zburzyć. To opowieść o poświęceniu
siebie oraz swoich ambicji dla dobra ogółu. A przede wszystkich to książka, w
której bohaterowie mogą nas nauczyć zachowań, które są na wymarciu. Jak smoki.
Poświęcenie.
Przyjaźń, która nie rozumie słowa "niemożliwe".
Poświęcenie.
Przyjaźń, która nie rozumie słowa "niemożliwe".
Czy polecam? Jeśli książkę potrafię czytać po nocach i
sięgam po nią wraz z pierwszym promieniem słońca, to musi w niej być „TO COŚ”.
Za możliwość przedpremierowego zapoznania się z książką dziękuję Wydawnictwu SQN.
Jak ja uwielbiam Twoje #nierecenzje! Czekam na nie jak na premierę książki ulubionego autora!
OdpowiedzUsuńI po raz kolejny muszę Ci napisać, że czekam na Twoją powieść. I kropka.
Teraz razem ze mną będziesz czekać na premierę "Wiatrodzieja"!
UsuńNatu w formie :p
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, gdzie Ty tu widzisz moją formę! <3
Usuńw tekście! wypływa z niego w całości :D
UsuńDobrze, nie będę się kłócić z Księżną. <3
UsuńWprowadziłaś mnie w nastrój idealny do pogody za oknem... Z wielkim przejęciem czytałam o Meriku oraz Is. Za to roześmiałam się na "przerośniętym nietoperzu" wyobrażając sobie Cassiana. :) Pochłonęłaś mnie i zauroczyłaś swoją opowieścią o dziejach napędzanych poświęceniem.
OdpowiedzUsuńA Tobie tylko jedno w głowie Aniu, wingspan. XD
UsuńMoja opowieść to zaledwie próg, to jak zanurzenie się w wodzie, ale bez dotknięcia dna.
Przez twoją recenzje jeszcze bardziej nie mogę się doczekać książki grr 😁 Pozdrawiam 😻🌿
OdpowiedzUsuńNa moje i Twoje szczęście premiera książki zbliża się wielkimi krokami! <3
UsuńOd dawna miałam ochotę, żeby przeczytać "Prawdodziejke" i teraz po Twojej recenzji wiem, że muszę się za nią jak najszybciej zabrać :) Pozdrawiam Natu <3
OdpowiedzUsuńGoszaczyta
Gosiu, "Prawdodziejka" jest jak najbardziej godna uwagi, ale prawdziwa akcja dzieje się w "Waiatrodzieju"! Czapki z głów, inaczej Merik sam je zwieje. :D
UsuńCzasami mam wrażenie, że Twoje #nierecenzje są bardziej magiczne niż same książki. Nie czytałam Prawdodziejki, ale sama kontynuacja zapowiada się rewelacyjnie i musi być niesamowita. Tak trzymaj Natu, Twoje teksty są najlepsze.
OdpowiedzUsuńCzasami to ja mam wrażenie, że moja teksty nie oddają całości. Nie wiem jak pisać o niektórych pozycjach i nie wiem, jak dotrzeć z nimi dalej. Dlatego tym bardziej cieszą mnie Twoje słowa. <3
UsuńPierwszy raz zawitałam na Twojego bloga i jestem wniebowzięta ;) nie dość ze lubimy podobne gatunki to jeszcze pięknie piszesz. Dodaje do obserwowanych i będę wpadać . Zapraszam rownież do mnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czytankanadobranoc.blogspot.ie
Zatem witam Cię w moich skromnych progach!
UsuńCieszę się, że znalazłaś tu miejsce dla siebie, a na dodatek możemy podzielić swoim uwielbieniem chociażby do książek fantasy. :)
Świetna (nie)recenzja :D A Wiatrodziej cudowny <3 O wiele lepszy niż Prawdodziejka <3
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Dziękuję! I w zupełności się zgadzam, drugi tom trzyma poziom i przełamuje stereotypy!
Usuń