piątek, 23 czerwca 2017

Chłopcy mają lepiej!

Chłopcy mają lepiej!

Dzisiaj mam bardzo ważne pytanie do żeńskiej części moich czytelników. Dziewczyny, czy zdarzało Wam się narzekać na to, że jesteście kobietami? Czy pragnęłyście robić „chłopackie” rzeczy za dzieciaka?  A może jak Amani przebrałyście się za chłopca, by nawiać z domu?
Nie? To żałujcie! Albo nie, jeszcze nic nie przepadło! Możecie to poczuć dzięki pewnej książce…




Stojąc w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu oglądam piankowe ściany i marzę, by to wszystko nareszcie się zaczęło. Chciałabym użyć swojego głosu i gadać!
- Pani Natalio, rozumie pani, na czym ma polegać pańska praca? My dajemy tekst, pani go czyta uwzględniając wszelkie przecinki, kropki i inne znaki ekspresji. Modeluje pani głos, by zaciekawić słuchacza, każdą głoską kusi, mąci oraz nawołuje. Wszystko jasne?
- Potrafię wygadać 200 minut niemal na jeden raz, na mówieniu znam się doskonale, ale dziękuję za troskę. O czym mam dzisiaj prowadzić monolog?
- O książce…
- Świetnie, nie musi pan nic więcej dodawać.
 ***

Stoję w pomieszczeniu i nakładam wielkie słuchawki na uszy. Spoglądam na swoje „stanowisko pracy”, a na moich ustach wykwita szeroki uśmiech. Ja, lektor, a to dobre! Poprawiam kartki, które przed chwilą przyniósł mi jeden ze stażystów i zaczynam.
- Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce, gdy…
- Stop, stop do cholerki i anielki! Który z was matoły pomylił teksty?! Jak znajdę to zabiję! Naprawić mi ten błąd!
Patrzę jak stażyści uwijają się jak mrówki, zaraz jeden z nich podchodzi do mnie z bólem w oczach i wymienia kartki. Patrzę na tytuł mojego „monologu” i w duchu skaczę z radości. Ha, wykażę się!
 ***

- W świecie, gdzie czas liczony był wschodami i zachodami słońca, na pustyni, która wypalała z człowieka wszelkie słabości, żyła dziewczyna z tlącym się niebieskim płomieniem w oczach. Drobna dziewczyna zbudowana z piasku, dzięki czemu była równie zwinna i magiczna jak on. Odważna dziewczyna usypana z prochu strzelniczego, dzięki czemu była wystrzałowa i potrafiła zranić równie mocno jak on. Amani, która wytrwale ćwiczyła zabijanie puszek z różnych odległości, wywijała rewolwerem jak niejeden mężczyzna. Twardy rewolwerowiec w ciele smukłej kobietki.
Kobietki, która marzyła o wolności, swoim miejscu z dala od rodziny, co najmniej złej (ja bym nawet powiedziała, że patologicznej na swój sposób). Co takiego zrobiła Amani, że przyszło mi o niej w tym miejscu opowiadać? Zrobiła to, co niejedna dziewczyna chciała zrobić w dzieciństwie – przebrała się za chłopca, bo w końcu chłopcy mają lepiej! To lepiej w jej przypadku trwało tyle co nic, mając tak cięty język jak ona bardzo łatwo wpada się w kłopoty. Równie spektakularnie się z nich wychodzi, ale to dodam tylko na marginesie…



***

- Czy ktoś mi powie, dlaczego ta dziewczyna nie czyta z kartek?! – wrzeszczy rozeźlony reżyser i wskazuje palcami na każdego stażystę, który nawinie się pod jego „palec władzy”.
- Bez kartek robi to o niebo i całe piekło lepiej – mruczy pewien chłopak, a następnie ucieka przed karcącym spojrzeniem „pana i władcy”.
Wszyscy spoglądają raz jeszcze na zarumienioną dziewczynę, która gestykuluje rękoma w rytm wystrzałów i mordobicia, o którym opowiada.
 ***

- Jeśli chodzi o spektakularne momenty naszej Amani, to trochę ma ich na koncie. Ale skupmy się na tym, który zapoczątkował szereg innych „spektakularnych momentów”. Czy dziewczyna może brać udział w rozgrywce na strzelnicy? Odpowiedź brzmi nie. A czy dziewczyna przebrana za chłopaka może brać udział w rozgrywce na strzelnicy? Póki wszyscy mniej inteligentni ludzie dookoła niej myślą, że jest pełnokrwistym mężczyzną, to ja nie widzę przeszkód. Schodki się zaczynają, gdy dziewczyna odgrywająca rolę „ona to on” jest tak dobra, że bije wszystkich pseudo-rewolwerowców na łopatki. Zarówno w przenośni jak i dosłownie, za sprawą pewnego „o-matko-jaki-on-jest-przystojny-i-niestety-żyje-w-ksiązce” cudzoziemca imieniem Jin.
Zarówno Jin na Amani, jak i sama Amani na Jina ma nieco, hymm, destrukcyjny wpływ. Wysadzenie w powietrze strzelnicy to dla tej dwójki pesta. Pędzenie na magicznym piaskowym stworzeniu (które niby przypadkiem przypomina konia) ku wolności i zachodzącemu słońcu to ich codzienność. Ucieczki z pędzącego pociągu (zupełnie jak w filmach akcji!) mają wpisane w grafik na czwartki. Przygody godne wielkich legend i zachwytów wymienianych na ulicy. Dwie dusze, które idealnie nadają się do wielkiego „wejścia smoka” do królewskiej rebelii Księcia Buntowników.

 ***

- Matko, rzeczywiście te kartki nie są jej potrzebne…
- Ale szefie, jej czas się kończy za 3 sekundy!
- To jej go dodaj!

***

- Na tym momencie staniemy, bo reszta historii jest jak legenda. Przyrosło do niej mnóstwo niesamowitych, często wyolbrzymionych zdarzeń i tak, gdzieś głęboko jest to ziarenko prawdy. Które może zostać przez Was odkryte, jeśli postanowicie sięgnąć wprost do źródła. Do książki.
„Buntowniczka z pustyni” była moim antidotum, lekiem na śmiertelnego kaca po pewnej książce… Ten czar, który Alwyn Hamilton budowała piaskowymi wirażami, wystrzałowymi słowami, ciętymi jak ostrze ripostami, czy wreszcie magią dżinów porwał mnie doszczętnie.
Na końcu pozostawił moje szczątki.
Załamane.
W kolejnym kacu.
Drżące i z niecierpliwością czekające na…
Właśnie, mam jedno pytanie… Gdzie jest do diabła moja druga część?!



#nierecenzja inna niż wszystkie? A może jednak taka sama? Pozostawiam Was z tym pytaniem i mam nadzieję, że budzącą się w Was ciekawością, co do dalszych losów Amani. Powieść idealna na każdą porę, na nastające wakacje, na pochmurne wieczory, czy na kaca (jak to było w moim przypadku), bo porwie Was wirem piasku i wypluje gdzieś na środku pustyni. W bliskim towarzystwie rebelii.


Czy polecam? Jeśli nie boisz się poparzyć piaskiem i narazić Amani, to jak najbardziej. 

8 komentarzy:

  1. może uda mi się napisać jakiś sensowny komentarz kiedy tylko pozbieram moją szczękę z podłogi xd

    ps. w dalszym ciągu czekam na Twoją powieść!
    ps.2 "gdzie jest do diabła" kolejna nierecenzja?! już jej oczekuję z niecierpliwością i wypiekami na twarzy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, Marta - jedyny człowiek, który wywoła moje rumieńce w ekspresowym tempie! Kolejna recenzja już niedługo, musze tylko doczytać książkę i wytrzymać do "czasu bliżej premiery". <3

      Usuń
  2. Hmmm... pierwszy raz słyszę, ale zapowiada się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz? A ja miałam wrażenie, że "Buntownicza z pustyni" jest niemal wszędzie!
      Jest bardzo ciekawa, ja pożarłam historię w dwa dni, oczywiście mając masę obowiązków na karku. Cały czas się coś dzieje, więc nie ma szans, że czytelnik będzie się nudzić. Jeśli lubisz sarkazm i poczucie humoru u bohaterów, to szybko polubisz się z Amani i Jinem. :)

      Usuń
  3. Nikt inny nie potrafi stworzyć recenzji, która bedzie bardziej porywająca od samej powieści. Czekam na osobisty egzemplarz Twojej książki. Nie wystarczają mi już Twoje wpisy, chcę więcej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jagoda, Ty zawsze doprowadzasz mnie do szerokiego uśmiechu! Od ucha do ucha, przysięgam! A ta książka jest naprawdę wspaniała i moja #nierecenzja to przy niej nic! :D

      Usuń
  4. Całkiem niedawno zakupiłam tą książkę i nie mogę od tego czasu zebrać się, aby ją przeczytać. Po twoich zachęcających słowach umieszczam "Buntowniczkę z pustyni" na pierwszym miejscu listy książek, które chcę poznać jeszcze w te wakacje.

    Pozdrawiam!
    mariadoeseverything.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak ucieszyły mnie Twoje słowa! Cóż mogę powiedzieć, liczę, że z Amani poznasz się jak najszybciej i nie zawiedziesz się na jej przygodach. :)

      Usuń