Chłopcy mają lepiej!
Dzisiaj mam bardzo ważne pytanie do żeńskiej części moich
czytelników. Dziewczyny, czy zdarzało Wam się narzekać na to, że jesteście
kobietami? Czy pragnęłyście robić „chłopackie” rzeczy za dzieciaka? A może jak Amani przebrałyście się za chłopca,
by nawiać z domu?
Nie? To żałujcie! Albo nie, jeszcze nic nie przepadło!
Możecie to poczuć dzięki pewnej książce…
Stojąc w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu oglądam piankowe
ściany i marzę, by to wszystko nareszcie się zaczęło. Chciałabym użyć swojego
głosu i gadać!
- Pani Natalio, rozumie pani, na czym ma polegać pańska
praca? My dajemy tekst, pani go czyta uwzględniając wszelkie przecinki, kropki
i inne znaki ekspresji. Modeluje pani głos, by zaciekawić słuchacza, każdą
głoską kusi, mąci oraz nawołuje. Wszystko jasne?
- Potrafię wygadać 200 minut niemal na jeden raz, na
mówieniu znam się doskonale, ale dziękuję za troskę. O czym mam dzisiaj
prowadzić monolog?
- O książce…
- Świetnie, nie musi pan nic więcej dodawać.
Stoję w pomieszczeniu i nakładam wielkie słuchawki na uszy.
Spoglądam na swoje „stanowisko pracy”, a na moich ustach wykwita szeroki
uśmiech. Ja, lektor, a to dobre! Poprawiam kartki, które przed chwilą przyniósł
mi jeden ze stażystów i zaczynam.
- Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce, gdy…
- Stop, stop do cholerki i anielki! Który z was matoły
pomylił teksty?! Jak znajdę to zabiję! Naprawić mi ten błąd!
Patrzę jak stażyści uwijają się jak mrówki, zaraz jeden z
nich podchodzi do mnie z bólem w oczach i wymienia kartki. Patrzę na tytuł
mojego „monologu” i w duchu skaczę z radości. Ha, wykażę się!
- W świecie, gdzie czas liczony był wschodami i zachodami
słońca, na pustyni, która wypalała z człowieka wszelkie słabości, żyła
dziewczyna z tlącym się niebieskim płomieniem w oczach. Drobna dziewczyna
zbudowana z piasku, dzięki czemu była równie zwinna i magiczna jak on. Odważna
dziewczyna usypana z prochu strzelniczego, dzięki czemu była wystrzałowa i
potrafiła zranić równie mocno jak on. Amani, która wytrwale ćwiczyła zabijanie
puszek z różnych odległości, wywijała rewolwerem jak niejeden mężczyzna. Twardy
rewolwerowiec w ciele smukłej kobietki.
Kobietki, która marzyła o wolności, swoim miejscu z dala od
rodziny, co najmniej złej (ja bym nawet powiedziała, że patologicznej na swój
sposób). Co takiego zrobiła Amani, że przyszło mi o niej w tym miejscu
opowiadać? Zrobiła to, co niejedna dziewczyna chciała zrobić w dzieciństwie –
przebrała się za chłopca, bo w końcu chłopcy mają lepiej! To lepiej w jej
przypadku trwało tyle co nic, mając tak cięty język jak ona bardzo łatwo wpada
się w kłopoty. Równie spektakularnie się z nich wychodzi, ale to dodam tylko na
marginesie…
- Czy ktoś mi powie, dlaczego ta dziewczyna nie czyta z
kartek?! – wrzeszczy rozeźlony reżyser i wskazuje palcami na każdego stażystę,
który nawinie się pod jego „palec władzy”.
- Bez kartek robi to o niebo i całe piekło lepiej – mruczy pewien
chłopak, a następnie ucieka przed karcącym spojrzeniem „pana i władcy”.
Wszyscy spoglądają raz jeszcze na zarumienioną dziewczynę,
która gestykuluje rękoma w rytm wystrzałów i mordobicia, o którym opowiada.
- Jeśli chodzi o spektakularne momenty naszej Amani, to
trochę ma ich na koncie. Ale skupmy się na tym, który zapoczątkował szereg
innych „spektakularnych momentów”. Czy dziewczyna może brać udział w rozgrywce
na strzelnicy? Odpowiedź brzmi nie. A czy dziewczyna przebrana za chłopaka może
brać udział w rozgrywce na strzelnicy? Póki wszyscy mniej inteligentni ludzie
dookoła niej myślą, że jest pełnokrwistym mężczyzną, to ja nie widzę przeszkód.
Schodki się zaczynają, gdy dziewczyna odgrywająca rolę „ona to on” jest tak
dobra, że bije wszystkich pseudo-rewolwerowców na łopatki. Zarówno w przenośni jak
i dosłownie, za sprawą pewnego „o-matko-jaki-on-jest-przystojny-i-niestety-żyje-w-ksiązce”
cudzoziemca imieniem Jin.
Zarówno Jin na Amani, jak i sama Amani na Jina ma nieco, hymm,
destrukcyjny wpływ. Wysadzenie w powietrze strzelnicy to dla tej dwójki pesta.
Pędzenie na magicznym piaskowym stworzeniu (które niby przypadkiem przypomina
konia) ku wolności i zachodzącemu słońcu to ich codzienność. Ucieczki z
pędzącego pociągu (zupełnie jak w filmach akcji!) mają wpisane w grafik na
czwartki. Przygody godne wielkich legend i zachwytów wymienianych na ulicy.
Dwie dusze, które idealnie nadają się do wielkiego „wejścia smoka” do
królewskiej rebelii Księcia Buntowników.
- Matko, rzeczywiście te kartki nie są jej potrzebne…
- Ale szefie, jej czas się kończy za 3 sekundy!
- To jej go dodaj!
- Na tym momencie staniemy, bo reszta historii jest jak
legenda. Przyrosło do niej mnóstwo niesamowitych, często wyolbrzymionych
zdarzeń i tak, gdzieś głęboko jest to ziarenko prawdy. Które może zostać przez
Was odkryte, jeśli postanowicie sięgnąć wprost do źródła. Do książki.
„Buntowniczka z pustyni” była moim antidotum, lekiem na śmiertelnego
kaca po pewnej książce… Ten czar, który Alwyn Hamilton budowała piaskowymi wirażami,
wystrzałowymi słowami, ciętymi jak ostrze ripostami, czy wreszcie magią dżinów
porwał mnie doszczętnie.
Na końcu pozostawił moje szczątki.
Załamane.
W kolejnym kacu.
Drżące i z niecierpliwością czekające na…
Właśnie, mam jedno pytanie… Gdzie jest do diabła moja druga
część?!
#nierecenzja inna niż wszystkie? A może jednak taka sama?
Pozostawiam Was z tym pytaniem i mam nadzieję, że budzącą się w Was ciekawością,
co do dalszych losów Amani. Powieść idealna na każdą porę, na nastające
wakacje, na pochmurne wieczory, czy na kaca (jak to było w moim przypadku), bo
porwie Was wirem piasku i wypluje gdzieś na środku pustyni. W bliskim
towarzystwie rebelii.
Czy polecam? Jeśli nie boisz się poparzyć piaskiem i narazić
Amani, to jak najbardziej.
może uda mi się napisać jakiś sensowny komentarz kiedy tylko pozbieram moją szczękę z podłogi xd
OdpowiedzUsuńps. w dalszym ciągu czekam na Twoją powieść!
ps.2 "gdzie jest do diabła" kolejna nierecenzja?! już jej oczekuję z niecierpliwością i wypiekami na twarzy!
Hahaha, Marta - jedyny człowiek, który wywoła moje rumieńce w ekspresowym tempie! Kolejna recenzja już niedługo, musze tylko doczytać książkę i wytrzymać do "czasu bliżej premiery". <3
UsuńHmmm... pierwszy raz słyszę, ale zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz? A ja miałam wrażenie, że "Buntownicza z pustyni" jest niemal wszędzie!
UsuńJest bardzo ciekawa, ja pożarłam historię w dwa dni, oczywiście mając masę obowiązków na karku. Cały czas się coś dzieje, więc nie ma szans, że czytelnik będzie się nudzić. Jeśli lubisz sarkazm i poczucie humoru u bohaterów, to szybko polubisz się z Amani i Jinem. :)
Nikt inny nie potrafi stworzyć recenzji, która bedzie bardziej porywająca od samej powieści. Czekam na osobisty egzemplarz Twojej książki. Nie wystarczają mi już Twoje wpisy, chcę więcej...
OdpowiedzUsuńJagoda, Ty zawsze doprowadzasz mnie do szerokiego uśmiechu! Od ucha do ucha, przysięgam! A ta książka jest naprawdę wspaniała i moja #nierecenzja to przy niej nic! :D
UsuńCałkiem niedawno zakupiłam tą książkę i nie mogę od tego czasu zebrać się, aby ją przeczytać. Po twoich zachęcających słowach umieszczam "Buntowniczkę z pustyni" na pierwszym miejscu listy książek, które chcę poznać jeszcze w te wakacje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
mariadoeseverything.blogspot.com
Nawet nie wiesz, jak ucieszyły mnie Twoje słowa! Cóż mogę powiedzieć, liczę, że z Amani poznasz się jak najszybciej i nie zawiedziesz się na jej przygodach. :)
Usuń