wtorek, 25 lipca 2017

Wszyscy patrzyli nikt nie widział

Witajcie w Hausenberg, mieście płotek i Rekinów!

Tutaj nie ma miejsca na słabości, które przez Rekiny są wyczuwane jak kropla krwi w oceanie. Tutaj musisz mieć oczy szeroko otwarte, bo ulice nie znają litości. Przerobią każdego, zgnoją wszystkich. Pogłaskają przez chwilę po główce, a później kopną w tyłek, aż przetrzesz twarzą bruk. Tutaj, by wybić się z morza płotek, musisz zrobić coś naprawdę wielkiego.
Przejść do legendy.
Stać się legendą jak nasi bohaterowie!




- Pamiętajcie, trzymamy się mnie, to znaczy Waszego przewodnika. Ze mną będziecie w miarę bezpieczni i nietykalni. Jednak, gdy tylko odłączycie się od grupy stajecie się „wolnymi jednostkami”, co w tłumaczeniu można uznać jako „frajer do obrobienia”. Wszystko zrozumiałe?
Widzę zlęknione twarze, które z wolna kiwają się w górę i dół. Nie wiedzą, na co się piszą. Chcieli mieć wakacje pełne wrażeń i miasto właśnie to im da. I jeszcze więcej.
- Teraz zasypię Was kilkoma najważniejszymi informacjami, bez których na tych ulicach zginiecie. Zrobimy to w formie listy złotych rad i reguł, by łatwiej Wam było to zapamiętać, zatem:

1. Za żadne skarby nie wspominacie Starego Hausenberga. Ten etap mamy już za sobą, przeszedł do historii i jest opowiadany jako przestroga dla potomnych. Ci, co pamiętają te czasy siedzą cicho, a ci, co chcieli zatrzymać dawne miasto wąchają już kwiatki od spodu.
2. Teraz mądra rada Profesora: nigdy, pod żadnym pozorem nie ufajcie kobietom. Przyjdzie pora, że Was zdradzi, choć bylibyście przekonani, że nie. Zatem czy możecie zaufać mi? Sami zadecydujcie.
3. Szanujcie hierarchię. Wy wesoło zajmujecie najniższy szczebel, a nad Wami szczerzą zębiska Rekiny. Jeśli nie będziecie się wychylać, to może pożyjecie w spokoju, względnym spokoju.
4. Nie porywajcie się na wielkie numery. W tym mieście dzieci od kołyski uczy się, jak przerobić drugiego człowieka. Gdybym miała określić Wasz statusy w tym mieście, bylibyście hazardzistami niemowlętami.
5. Jeżeli widzisz coś strasznego: kradzież/morderstwo/wojnę uliczną (niepotrzebne skreśl) zadecyduj po której jesteś stronie, w tym konflikcie nie możesz być neutralny. Patrzysz, ale nie widzisz, gdy „Twoja grupa” zyskuje przewagę.
6. Żadna praca nie hańbi, dosłownie. Przeważnie w obliczu wojny, która zbiera żniwa na ulicach. Wtedy nawet uczciwie pracujący człowiek (no wcześniej uczciwie pracujący) chcąc dać rodzinie chleb wyjdzie na ulice.

- Te zasady nas obowiązują?
- Ludzie tworzą zasady, by je łamać. Po to w głównej mierze są w tym mieście. To od Was zależy, czy pójdziecie za żyłką ryzykanta czy pozostaniecie w strefie komfortu – przemawiam jak do dzieci.
- No a kiedy pójdziemy zagrać? – pyta młody chłopak z końca grupy.
Na moich ustach rozkwita szatański uśmiech. No oni sami proszą się o okantowanie! W tym mieście dla ludzi wątpliwej reputacji są niczym czerwona płachta dla byka! Biedne płotki.
- Jeśli macie pełne kieszenie i nie boicie się postawić wszystkiego na jedną kartę, zabiorę Was do Salvy. Pokaże Wam Hausenberg od strony kart, ryzyka i uciech ciała, będziecie zachwyceni!


„Wszyscy patrzyli nikt nie widział” to kawał porządnej fantastyki. Gdybym historię miała określić jednym wyrazem wybrałabym słowo „męska”. Nie ma tu miejsca na delikatność, miłości czy piękne zwroty, ta historia, tak samo jak Hausenberg nie toleruje słabości.
Jak ulice miasta, kręci, zawija i stawia ślepe zaułki w akcji, by przerobić czytelnika.
Jak cienie czeka, by z kolejnym rozdziałem wypuścić na światło dzienne kolejne tajemnice niczym odnalezione trupy.
Jak karty, da Ci chwilowe poczucie tego, że rozwiązałeś zagadkę, po czym pokaże, że właśnie zostałeś oszukany. Bo szuler jakim jest Tomasz Marchewka zabrał z talii jedną kartę. I wszystko, co ułożyłeś sobie w głowie, poszło się szczekać.
Jest to powieść, która ma tyle wątków, ile bohaterów. Bo nie znajdziecie tutaj głównego bohatera, wszyscy są tak samo ważni dla tej historii. Salva, który bierze to, na co ma ochotę, a teraz kusi go sława. Petr, który ma dosyć rządów Rekinów i pokazuje, że on też umie kłapać zębiskami. Najlepiej w ulicznej wojnie. I Nino, który jest idealnym przykładem tego, że medal ma dwie strony, a Ty musisz dokładnie patrzeć, by widzieć wszystko.


Początkowo miałam problemy z wbiciem się w fabułę, zmiany perspektyw i retrospekcje sprzed lat, tworzyły obraz całej historii i głównej tajemnicy, ale przy okazji zalewały mnie natłokiem informacji. Jednak, gdy tylko rozpoczęła się gra w zawiązywanie sojuszy, zdobywanie ludzi i wprowadzanie w życie legendarnych przekrętów poczułam się jak ryba w wodzie. Tego potrzebowałam!

Wiem, że ta książka nie przypadnie do gustu każdemu, bo w wulgaryzmach, mordobiciu i akcji rodem z filmów łotrzykowskich trzeba się lubować. Jednak jest to dobra pozycja, by wyjść ze swojej strefy komfortu, zaryzykować, a może i wygrać. 

Za książkę dziękuję wydawnictwu SQN. 

4 komentarze:

  1. wszystko mnie zachwyca, Twoja #nierecenzja, Twoje zdjęcia *.* jak zawsze zachwycam się i zbieram szczękę z podłogi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz jak zawsze dodał mi skrzydeł, dziękuję! <3

      Usuń
  2. Jak widać, Polacy też umieją świetnie pisać! Ja czaję się na tę pozycję od jakiegoś czasu i mam nadzieję, że uda mi się wkrótce ją przeczytać. :D
    Cud miód recenzja!


    Pozdróweczki,
    Izzy z Heavy Books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polscy autorzy mają świetny warsztat, aż miło czytać ich powieści i śledzić ich rozwój. Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości książka trafi w Twoje ręce!

      Usuń