poniedziałek, 26 lutego 2018

Strange The Dreamer - Marzyciel


Marzyciel - Laini Taylor

Ciężko jest mówić o książce, która jak „Marzyciel” wydaje się być ulotną. Niczym sen, który może być przerwany przez pierwszy promień słońca.
Trudno jest mówić o czymś tak delikatnym oraz magicznym mając do dyspozycji tylko proste słowa.



Zaczynając „Marzyciela” nie miałam żadnych oczekiwań. Chciałam by ta książka jawiła mi się taką, jaka jest naprawdę, bez ciężaru rozczarowań i osądem poprzedniego spotkania z Laini Taylor.
Początek jest spokojny, niczym bajka opowiadana przez mamę na dobranoc. „Dawno, dawno temu” rozpoczyna historię bujającego w obłokach bibliotekarza – Lazla Strange’a. Dzieciątka znajdy, wychowującego się wśród mnichów. Dziecka widzącego siebie jako wyśnionego wojownika. Mężczyznę marzyciela. Początek, który dostarcza nam niezbędnych informacji, tworzy w głowie obraz złożonego świata rządzonego przez magię i zasiewa ziarenko sympatii do Lazla, który nade wszystko w życiu kocha książki (jak przystało na prawdziwego książkoholika). Jak i w każdej bajce, tak i tutaj następuje moment „odmieniający”. U nas w postaci Zabójcy Bogów, który dla Lazla jest niczym klucz do drzwi świata. Jego przepustka do największego marzenia – Niewidocznego Miasta; tętniącego w sercach Strange’a, płynącego w jego żyłach.
Dalsza część to już to, co nazywamy kwintesencją bajek
Tajemnica, która dzieli ludzi i budzi nocne koszmary.
Miasto żyjące w cieniu.
Historia pisana krwią, cierpieniem i terrorem.
Niebieska dama znająca różnice między byciem żywym, a życiem.
No i miłość.
Bo co to za historia bez miłości?
(Uroczej i nieporadnej, bo pierwszej.)
Bo co to za historia bez szczęśliwego zakończenia?
A no taka też istnieje, ja dobrze ją znam.


„- Coś pięknego i z potworami.
- Coś pięknego i z potworami?
- Najlepsze historie są właśnie takie.”

Tego nie mogę odmówić Laini Taylor, stworzyła baśń dla starszych. Pisaną onirycznie, jakby otulała nas do snu. Wymalowaną magicznymi stworzeniami czy bogami. W stylu Taylor jest coś takiego, że można go określić tylko jako bajkowy. Bogaty, ozdobny, a przy tym lekki i przyjemny, jak w baśniach z dziecięcych wspomnień. Znalazło się tutaj miejsce na humor, na cięte riposty. Na ciche parsknięcia podczas czytania dialogów.
Lecz w tej historii utkanej przez Laini znalazłam też bardzo „dorosłe” potwory. Przeszłość ociekającą krwią. Tężejące palce, które jak żywe stworzenia nie chciały przewracać stron, bo bały się CO BĘDZIE DALEJ.


Jestem zaskoczona tym, że ta książka mi się spodobała. Coś w tej osobliwości mnie urzekło, nawet rozczuliło i przepadłam. Doceniłam wykreowany świat, w którym muszę przyznać, że czasami się gubiłam. Nawet te skomplikowane nazwy, przy których łamałam sobie język (próbując je wymówić w myślach i na głos) nie są już takie złe jak na początku.

Nie jest to książka dla każdego, bo trzeba lekko stąpać po ziemi i myśleć o niebieskich migdałach, by zrozumieć historię Strange’a.
Być marzycielem.
Nie oczekiwać akcji z wybuchami i płomieniami, a zanurzyć się w tych wydarzeniach jakby schodziło się głębiej pod wodę.
Albo jakby się zasypiało.



Ciężko jest wrócić do pisania po tak długiej przerwie, musicie być dla mnie wyrozumiali. Z czasem chyba będzie lepiej.
Oczywiście za książkę dziękuję wydawnictwu SQN. 

8 komentarzy:

  1. Jakie lepiej, słońce, jak będzie jeszcze lepiej to ja tu padnę! Piszesz o tej książce tak, że jeśli jest tak dobra jak jej recenzja to chyba ją jednak zamówię :D Trochę przeraża mnie otaczający ją "hype", a z drugiej strony udało mi się tak od niego odciąć, że żadnych konkretnych oczekiwań nie mam. No nic, spróbuję ^^ Cieszę się że tobie się podobała ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja, teraz jestem jeszcze bardziej ciekawa tej książki ��M.Kwiecień

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze: ogromnie się cieszę z Twojego powrotu na bloga. Mam nadzieję, że posty będą jak najczęściej :D recenzja jak zawsze zresztą świetna. Wpasowująca się w klimat tej książki. No i co ja mogę więcej powiedzieć? Jakbym jej nie czytała, to zapewne w dniu premiery tym bardziej biegłabym po nią do księgarni :D <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze: ogromnie cieszy mnie twój powrót na bloga, mam nadzieję że posty będą jak najczęściej :D no i recenzja świetna, jak zawsze zresztą. Styl Twojej recenzji oddaje niesamowity klimat tej książki. No i co ja mogę jeszcze napisać? Jakbym jej nie czytała, to w dniu premiery biegłabym pewnie szybko do księgarni aby ją kupić :D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że recenzja przypadła Ci do gustu! Wyjątkowo ciężko mi było pisać o tej książce, bo nie wiedziałam jak ją ugryźć i przy okazji nie zdradzić za dużo! :D

      Usuń
  5. Dwa razy dodawałam komentarz i wygląda na to, że nic z tego. Słońce, jak to lepiej? Jeśli będzie jeszcze lepiej to ja tu padnę! #nierecenzja niesamowita, baśniowa, jeśli książka jest napisana w połowie tak dobrze to jednak sięgnę :D Obawiałam się tego otaczającego ją hype'u, ale udało mi się chyba na tyle odizolować, że nie mam zbyt dużych oczekiwań (albo nie miałam, aż do tego posta!)
    Cieszę się że tobie tak się spodobała <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejna bardzo pozytywna opinia odnośnie tej książki, a dziś przeczytałam chyba już z dwie. ;D Fabuła brzmi ciekawie i widzę, że zastanę w niej irytujących bohaterów. XD
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń