Bogini niewiary – Tarryn Fisher
Ona nie wierzyła w miłość i „normalne” związki, on wierzył za nich oboje, bo prawdziwie kochał. Ale czy miłość wystarczy tam, gdzie dwójka ludzi nawzajem się niszczy?
Yara nie uznaje miłości, wierzy jedynie w to, że można
złamać serce i tym wyzwolić u artysty wenę twórczą. A właśnie w tym jest
mistrzynią, potrafi zniszczyć człowieka i wykuć w nim artystę. Wyciągnąć z
niego prawdziwy talent. Dlatego w jednym miejscu nie zostaje na długo.
Poszukuje nowych dusz, które jej POTRZEBUJĄ i zostawia je po „zakończonej
robocie”. Ale czy poszukuje tylko artystów, czy też samej siebie?
David wierzy, że kiedy znajdzie miłość, znajdzie też to,
czego szukał całe życie. To czego nauczyli go jego rodzice. Lecz kiedy spotyka
Yarę nie wszystko wygląda tak kolorowo jak w jego wizji. Czy zdobycie Yary i
jej uwagi będzie dla niego tak dobre, jak zakładał? Czy nie uzależni się od jej
osoby?
Dwa sprzeczne charaktery, dwa odmienne światopoglądy – co może
z tego wyniknąć? U Tarryn nic nie jest oczywiste: z jednej strony mamy uroczą
relację pomiędzy głównymi bohaterami. Pełna złośliwości i sarkazmu na wierzchu,
a ciepła czy nawet z zalążkiem miłości w środku. A z drugiej strony związek,
który rodzi się pomiędzy Yarą i Dawidem jest… Zły. Zły w sensie: niszczący,
destrukcyjny, depresyjny. Wygląda to tak jakby, nawzajem się torturowali.
Wyciągając największe słabości, wytykając błędy, wzbudzając chorobliwą zazdrość
doprowadzają się do szału.
Ale czy miłość nie jest poniekąd szalona?
Miłość to nic logicznego, Yara nie może z góry zaplanować
całego związku: jak będzie czuła, kiedy David przestanie czuć COŚ do niej.
Miłość jest jak uzależnienie – kiedy Yara wraca i odpływa z
rzeczywistości Davida, kiedy poszukuje jej w każdej mijanej twarzy.
Miłość jest dla każdego, dla każdej zniszczonej duszy, która
musiała żebrać o chwilę uwagi czy okruchy ciepła.
Miłość rozkwita tam, gdzie najmniej się jej spodziewamy,
wystarczy, że damy jej szansę…
Co mnie urzekło w „Bogini niewiary”? Chyba to, że nie jest
to kolejny słodko-pierdzący romans, gdzie wszystko kończy się wielkim napisem „HAPPY
END”. A bohaterowie mają na swojej drodze problemy, które każdy normalny
człowiek mógłby pokonać.
Ta historia jest realna, dlatego że bohaterowie są ludzcy.
Są narcystyczni, wyolbrzymiają swoje krzywdy, a nawet zazdroszczą jak typowe
kobiety z memów.
Tutaj bohaterowie są lekko skrzywieni, nie do końca
normalni. Ich historia tak samo, z jednej strony romantyczna, a z drugiej nieco
psychiczna. Większość problemów zaczyna się w ich psychice i to czasami
sprawia, że nie zachowują się do końca logicznie. Ale czy my, żywi ludzie,
zawsze postępujemy zgodnie z logiką. Czy miłość nie sprawia, że czynimy irracjonalne
rzeczy?
Nieoczywisty romans, który mnie bardzo, ale to bardzo
przypadł do gustu i który polecam szczególnie tym, którzy mają dosyć
przesłodzonych historii miłosnych.
„Młodzi traktują miłość jak akcesorium, a nie kwestię życia
i śmierci. Miłość was bawi, zakochujecie się w samej idei miłości. Piszecie o
niej wszystkie piosenki i książki, ale nie macie pojęcia, jak ją przeżyć.
Miłość to nie część większej rzeczy. Miłość to miłość.”
„Powiedziała, że jeśli wręczysz przypadkową rzecz komuś, kto
potrzebuje sensu, ten stworzy wokół tego przedmiotu własne znaczenie, a to
będzie odzwierciedleniem najgłębszych pragnień. To sposób na to, by ta osoba
znalazła drogę powrotną do ciebie. Nawet gdyby miało jej to zająć całe życie.”
Uwielbiam Twoje #nierecenzje i czekam na każdą z utęsknieniem, tak było i w tym przypadku. Czuje się więcej niż usatysfakcjonowana 😻
OdpowiedzUsuńCiężko mi było ubrać w słowa wszystko to, co czułam podczas czytania tego tytułu. A w szczególności trudno było mi opowiedzieć o tej książce, nie zdradzając za wiele!
UsuńUbrałaś w słowa wszystko to, czego ja nie umiałam. Pięknie Natu!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Moniu! <3
UsuńNo u ciebie brzmi to naprawdę zacheczachę, a do tego zdjecia 😍
OdpowiedzUsuńAle mimo wszystko nie mój klimat xd
Zachęcająco
UsuńChociaż recenzja Ci się spodobała, zawsze coś! :D
Usuń