Diabelski Młyn – Aneta Jadowska
Panie i panowie! Chłopcy i dziewczęta!
Witamy Was wszystkich serdecznie w Lunaparku i zapraszamy na
freak show!
Tylko tutaj zobaczysz latające piękności, damy, które skaczą
w paszcze lwa! Poznasz kowboja i jego celne oko (działa również po zawiązaniu
oczu chustką), a także jego uroczą asystentkę, która broni się nie boi.
Dajcie się porwać występowi, niech zawrze w Was krew. Niech
smoczysko i dzikie zwierzęta obudzą w Was zachwyt wymieszany ze strachem.
Pożądliwym wzrokiem podążajcie za delikatnymi dłońmi naszych
pań, z zachwytem w oczach obserwujcie ich taniec.
I podzielcie się radością! Cieszcie się jak dzieci.
Piszczcie, skaczcie, a Diabelski Młyn odwdzięczy nam się za
bycie dzieckiem!
Niech zacznie się show!
Nikita i Robin nawet na „urlopie” mają ręce pełne roboty. W
sumie nie wybrali sobie łatwego kierunku podróży – Rozdroża potrafią wywieść w
pole i zostawić z Ciebie wrak człowieka, gdy tylko opuścisz gardę. Zmierzali do
Archiwum, jedynego miejsca, w którym Robin
może odkryć prawdę na swój temat. Tylko po drodze nieco zabalowali w Lunaparku.
Odkryli wewnętrzne dziecko (albo i wewnętrznego bersereka nieco pokrzywdzonego,
wołającego o pomoc), odkryli też i prawdę o samych sobie.
Robin o tym, czemu raz za razem traci wspomnienia.
Nikita o tym, jaki naprawdę jest jej berserk. I ma tylko
jedną szansę by naprawić to, co zrobiła.
Jak dla mnie Aneta Jadowska odwaliła tutaj kawał dobrej
roboty! Napisała najlepsze z możliwych zakończeń – satysfakcjonujące. Ani nie
za słodkie, ani zbytnio łamiące serce. Pozostawiające uśmiech na ustach i
szybciej bijące serce.
Polubiłam się nareszcie z Robinem, który tak mnie irytował w
pierwszej części. W końcu to dosyć oczywiste, że oszaleję na punkcie faceta,
który zakumplował się ze smokiem.
Nikitę chciałabym mieć po swojej stronie, nie wiem czy
znosłabym jej gniew i sposób w jaki rozwiązuje wszelkie kłopoty (Zębuszką albo
efektownymi wybuchami).
W tej książce było wszystko to, co najbardziej lubię w fantastyce:
- krew, która leje się strumieniami
- trupy, których ilość rośnie wprost proporcjonalnie do kłopotów, które przyciąga Nikita
- dużo humoru, żarcików i przekleństw (oczywiście pasujących do sytuacji). które wywołują szeroki uśmiech na twarzy
- no i przede wszystkim idealnie rozłożona akcja, która nie ciągnie się i sprawa, że książcę ciężko odłożyć, chociaż na kilka minut...
Mam nadzieję, że to nie koniec i tych bohaterów jeszcze
spotkam. Przy innej okazji. I będę się równie dobrze bawić, płacząc ze śmiechu
i chichotając pod nosem.
(W nawiasie, bo może nie jest to najważniejsza rzecz na
świecie, jednak mnie nieco wtrąciła z równowagi. Ciągłe powtórzenia słów, jakby
zapomniano jedno z nich usunąć ze zdania. Błąd w edycji, czyli jednak jakiś
minus tej historii się znalazł.).
Chętnie odwiedzę taki Lunapark. Wszystko co inne nie jest mi straszne. Lubię takie historie. Teraz tylko muszę dopisać całą serię na listę "polecone przez Cabeswaterqueen", a co jak co ta lista już jest bardzo długa.
OdpowiedzUsuńWiem, że ta lista pewnie nie ma końca, ale polecam Ci tylko najlepsze książki!
UsuńKtore rozrywaja serce na milion kawalkow. :((
Usuń